Osią centralną snutej opowieści staje się (…) wydarzenie rzadkie w życiu szkoły. To odbywający się raz na pewien czas zjazd absolwentów. Wokół niego budowana jest narracja. Pokolenia uczniów i nauczycieli spotykają się wówczas na nowo: każdy ze swoim obecnym bagażem życiowym i własnym obrazem dawnej szkoły. Uroczystość staje się okazją nie tylko do wspominania licealnych przeżyć i wydarzeń. Służy też wymianie poglądów i rozmowom o zawiłościach ludzkiego losu.
Autentyczność emocji bohaterki i możliwość ich współodczuwania stanowi jeden z niewątpliwych atutów książki. W „Belferce” jest ich więcej. Snuta opowieść zyskuje dzięki wprowadzeniu do niej intrygującego wątku zaginięcia szkolnego dziennika. Wzbogacają ją też wspomnienia młodszych uczestniczek zjazdu, dawnych przyjaciółek z jednej klasy. Wartości poznawczej książki najbardziej przydaje jednak zapis przemyśleń dwu bohaterek: polonistki Poprawskiej i dawnej uczennicy, dziś dojrzałej psycholożki Bardotki. Stanowi on udaną próbę pokazania przemian politycznych i społeczno-obyczajowych w szkole, a nawet szerzej, w Polsce ostatnich dziesięcioleci oraz uchwycenia ich wpływu na ludzką mentalność i losy jednostek. Erudycyjność tych wywodów pozwala czytelnikowi nie tylko znacznie poszerzyć swoją wiedzę o różnych sferach egzystencji, w tym głównie edukacji, ale może też stać się przyczynkiem do snucia własnych refleksji o życiu i jego sensie.
Z recenzji
Anny Miłtakis